koneser życia i olsztyńskie 'oko saurona' czyli wpływ olsztyńskiej wieży RT na lokalną florę
foto / grafika: G.Komorowski
Olsztyn 7.10.2019
Ok...no dobra... można jeszcze dorzucić ciekawostkę rodem ze scenariusza 'Trudnych spraw'... otóż pan Grześ NIE CIERPI zbierać grzybów!
- Nie cierrrrrpię zbierać grzybów!!!- dramatycznie intonuje Pan Grześ - Jestem na to za wysoki! Mam 192 centymetry wzrostu i słaby wzrok - tłumaczy rozżalony - Mijam bezdusznie nawet muchomory!
- Poza tym nie widzę w tym sensu - dodaje - Po cholerę mam chodzić po lesie i tracić czas na szukanie czegoś , co w du*ie mają Anglicy czy Szwedzi?!? Na święta kupuję suszone w Lidlu albo Biedzie i gra!
Tak więc Pan Grześ od zawsze twierdzi, iż zbieranie grzybów jest słabe...
- To zajęcie dla lamusów i Januszy - komentuje złośliwie.
Ale jak mówi stare indiańskie przysłowie: "Gdyby kózka nie skakała..." gdyż tak oto nadszedł czas, kiedy to 'Panu Grzesiu' zachciało się tradycyjnych 'kraftowych' grzybków w occie. I nie chodzi o to, że Pan Grześ w ciąży, czy menopauza, czy coś... Pan Grześ po prostu lubi zagryzać, a nie zapijać.
Poszedł zatem Pan Grześ do lasu. Z racji tego, że udało mu się odratować wyprany wcześniej przez przypadek bilet komunikacji miejskiej, postanowił 'wykorzystać' szansę (oraz olsztyńskie MPK...).
W ten sposób dotarł na olsztyńskie Pieczewo, w okolice
słynnej wieży radiowo-telewizyjnej. I nie bez powodu wybrał to miejsce,
bowiem Pan Grześ czytał
wcześniej (a akurat 'naumiał' się czytać) o oddziaływaniu olsztyńskiego
'oka
Sarouna' na otoczenie...że niby fale elektroertefał (czy jakoś tak...),
że tam
flora jak w Jumanji, a fauna jak w Avatarze!
I żeby była jasność! Pan Grześ nie boi się nowoczesnych technologii i mrocznych fal elektromagnetycznych...nie wyłącza na noc ,łaj faj’ (wi-fi) i śpi z telefonem przy głowie. Mało tego... Pan Grześ je mięso z azotanami, pije mleko z laktozą zagryzając fit bułką...z glutenem...z odpieku. Ponadto, raz w tygodniu Pan Grześ spędza godzinę w CCC... w alejce między klapkami, a trampkami wdychając zapach bangladeszańskiej (czy tam chińskiej) gumy. Takie uzupełnienie wzoru chemicznego...aromaterapia...
Bo Pan Grześ nie boi się niczego...
Swoją pewność siebie Pan Grześ podbija legendarnym rapowym kawałkiem Paktofoniki 'Jestem bogiem'... i przy tych kwadratowych bitach, w słuchawkach na uszach, Pan Grześ staje oto przed Ultra Hiper Giga Grzybem... Grzybem Jarzyną ze Szczecina...Wszechgrzybem Grzybów...Bogiem Jadalnych Owocników...
- Miałem rabat na jazdę w Uberze to wezwałem... - kwituje bez emocji Pan Grześ po tym, jak niedaleko olsztyńskiego masztu RT, natrafił na marvelowską wersję olsztyńskiej flory.
- Chciałem wezwać kombi, ale było za dopłatą więc poprosiłem kierowcę, żeby wziął linę - dodaje. - No i Pan Czarek, kierowca, był tak miły, że zrobił mi nawet zdjęcie po tym jak wturlaliśmy mutanta na dach - kwituje.
Nie wiem jakim sposobem 'Panu Czarku' i 'Panu Grzesiu' udało się przewieźć ten okaz. Wiem na pewno, że Pan Grześ musiał zwracać Panu Czarkowi koszty naprawy zawieszenia, koszty wyklepana maski oraz..za mandat karny olsztyńskiej policji. Ponadto chodziły plotki na mieście o nowym food-trucku z przerośniętą pieczarą na dachu. Śmieszkowano nawet, że to chłopaki z BORU...
Kwitując całą historię - bowiem dobiega ona końca: Czy atomowe czy z lasu - istnieją grzyby, które wystarczy zjeść tylko raz, żeby najeść się do końca życia...
_______________________